smart city innowacje wiedza

"Greencoin powinien spajać tych, dla których losy planety nie są obojętne" rozmowa z Małgorzatą Romanowską

PFR dla Miast

Wiele osób choć chciałoby żyć bardziej proekologicznie, nie ma pomysłu na konkretne działania. Problemem może być także brak motywacji, gdyż zmiany klimatyczne wydają się być zjawiskiem dość odległym od naszej codzienności. Odpowiedzią na te wyzwania ma być projekt Greencoin, czyli alternatywna waluta, która będzie wynagrodzeniem za postawę i działania prośrodowiskowe mieszkańców Gdańska. Na czym dokładnie polega idea Greencoina i czy ma szansę zaistnieć także w innych miastach, opowiedziała Małgorzata Romanowska, liderka projektu, działaczka miejska, doktorantka Wydziału Geografii UW, naukowo zainteresowana relacją dźwięku i krajobrazu w mieście. 

Skąd pomysł na zrealizowanie projektu Greencoin i na czym polega jego istota?

"Greencoin" to projekt międzynarodowy realizowany pod kierownictwem mgr. inż. arch. Kacpra Radziszewskiego z Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. Rozwija się dzięki zaangażowaniu i współpracy członków zespołów reprezentujących uczelnie i organizacje pozarządowe: Politechnikę Gdańską, Uniwersytet w Stavanger, Szkołę Główną Handlową w Warszawie, Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, Uniwersytet Metropolitalny w Oslo i Stowarzyszenie Inicjatywa Miasto. 

Jest efektem warsztatów IdeaLab, w których uczestniczyli późniejsi liderzy naszego konsorcjum. Warsztaty były organizowane przez NCBiR po to, aby stworzyć projekty, które uzyskałyby finansowanie z funduszy od Islandii, Liechtensteinu i Norwegii w ramach funduszy EOG. Celem było rozwinięcie projektów, które odpowiadałyby na problemy miast z myślą o ich przyszłości. W trakcie warsztatów byliśmy poddani precyzyjnie zaplanowanemu procesowi. Byliśmy takimi “marionetkami” przeprowadzonymi przez proces, żeby udało się wycisnąć z nas jak najwięcej kreatywności w celu stworzenia projektów odpowiadających na postawione przez organizatorów wyzwanie. Na początku wątpiłam w sens mojej obecności tam, bo kiedy słyszałam, jak bardzo rozwinięte są nowe technologie na świecie, to pomyślałam, że nie jestem w stanie wymyślić niczego nowego, nie jestem ekspertem nowych technologii. Ale gdzieś w tym procesie okazało się, że trzeba wypełnić tę dziurę pomiędzy wysoce rozwiniętą technologią a życiem przeciętnego człowieka, użytkownika miasta, które już funkcjonuje, jest zbudowane, ma swoją historię. Wprowadzenie nowych technologii do miasta to nie jest zadanie do zrealizowania od ręki, co wynika z oporów społecznych, kwestii finansowych czy konieczności zmiany światopoglądu. 

Ja w swoim życiu osobistym czułam, że nie wiem co zrobić, aby być bardziej ekologiczną. Jeździłam starym samochodem i ze względów finansowych nie mogłam wymienić go na hybrydę ani elektryczne auto (inną kwestią jest czy są ekologiczne). Nie mogłam też zainstalować paneli słonecznych czy innych tego typu technologii. Z tej obserwacji narodził się prosty pomysł – co by było, gdybym za swoje ekologiczne zachowania mogła dostawać ekologiczną walutę, którą mogłabym wydawać, aby być bardziej ekologiczną. 

W trakcie wspomnianych już warsztatów IdeaLab, zespół pracujący nad rozwiązaniem rozrósł się do 6 osób pochodzących z polskich i norweskich podmiotów. Jest to duża zaleta projektu, bo akademicy, przedstawiciele NGOsów i reprezentanci władz musieli wyjść ze swoich pokojów i spojrzeć na opracowywane problemy z różnych perspektyw. Okazało się, że pomysł spotkał się z uznaniem i dostaliśmy pieniądze, aby go realizować. Rozpoczęliśmy współpracę z miastem Gdańsk, żeby sprawdzić i przetestować ten cały pomysł.

Jak projekt Greencoin wspomoże zrównoważony rozwój miast? 

Są różne scenariusze tego, w co Greencoin mógłby się przerodzić. Taką pierwszą moją ideą, która powstała na samym początku projektu był Greencoin jako waluta (w przyszłości może nawet globalna), którą będziemy zarabiać będąc ekologicznymi. Każdy mógłby wymieniać tą walutą w instytucjach, przy założeniu leżącym u podstaw tego systemu, że waluta może być wymieniana wyłącznie na rozwiązania ekologiczne. Natomiast przyznam, że było to idealistyczne podejście do tematu. Teraz bardziej mi się wydaje, że Greencoin powinien spajać tych, dla których losy planety nie są obojętne - w tym odpowiedzialne podmioty i jednostki. Natomiast gdy mowa o miastach, zauważyliśmy potrzebę zindywidualizowania takiej waluty, by funkcjonowała z myślą o lokalnej specyfice.

Naszym celem jest połączyć różnego rodzaju podmioty – prywatne, publiczne, indywidualne jednostki pod tym jednym hasłem, które jest związane ze zrównoważonym rozwojem. Wymaga to ciągłego badania potrzeb w kontekście tych partnerów i instytucji, z którymi współpracujemy. Dlatego mam nadzieję, że ten projekt po pilotażu w Gdańsku będzie miał szansę rozwijać się w różnych innych miastach, być może pod inną nazwą czy etykietą. Natomiast moim głównym celem teraz jest to, aby alternatywne podejście do ekonomii wypromować w Polsce, żeby się rozwijało. Chodzi o to, żeby zasiać tę ideę. 

Czy projekt ten będzie można zaimplementować w innych miastach?

Po naszym projekcie będzie gotowy silnik - aplikacja, która będzie rozwiązaniem open source, możliwym do zaimplementowania w innych miastach. Jeśli ktoś będzie w stanie, będzie mógł sam skorzystać z rozwiązania i nie będzie potrzebował naszej pomocy i pośrednictwa, więc to jest wielka zaleta tego projektu. Wydaje mi się, że Greencoin będzie dobrym rozwiązaniem dla miast, których nie stać na wdrażanie własnych aplikacji (typu karta mieszkańca). One będą mogły skorzystać z naszego systemu i na jego bazie stworzyć swoistą platformę kontaktu ze swoimi mieszkańcami. Być może w przyszłości nie warto będzie implementować Greencoina w dużych miastach, które już mają swoje rozwiązania, natomiast mniejsze miasta będą mogły bardzo zyskać na tego rodzaju systemie. 

Jak technologie mogą wspomóc zmianę nawyków mieszkańców na bardziej ekologiczne? 

Jest to wielowymiarowa kwestia, ale przede wszystkim jest to kwestia uzmysłowienia sobie pewnych mechanizmów. U podstaw wielu nieekologicznych zachowań leży brak świadomości, że rzeczy, które robimy, mogą być  nieekologiczne. Często nie mamy wiedzy, nie zdajemy sobie sprawy, w którą stronę iść i co robić. W naszym systemie będziemy mieć element edukacyjny, umożliwiający odnalezienie się w gąszczu informacji. Będzie można dowiedzieć się, jakie działania podejmować, aby być ekologicznym. Podejmiemy  wyłącznie współpracę z partnerami, którzy są lub deklarują chęć bycia przyjaznymi dla środowiska. Wchodząc w naszą mapę partnerstw, która będzie częścią naszej aplikacji, użytkownik będzie miał pewność, że ma do czynienia ze zweryfikowanymi i wiarygodnymi dostawcami. Na pewno też będą wprowadzone elementy, wspomagające rozwój i umacnianie nawyków ekologicznych poprzez grywalizację. Zmieni to obowiązki w zabawę. 

Chciałabym na tym etapie zaznaczyć, że to nie będzie polegało na tym, że będziemy płacić komuś za to, że będzie ekologiczny. Ma to być narzędzie dające satysfakcję ze współdziałania i motywujące do proekologicznych działań. Będzie to widoczne w tym systemie, bo aplikacja będzie pokazywała, że użytkownicy wspólnymi siłami zmieniają rzeczywistość, mają wspólne osiągnięcia. Będziemy to podsumowywać, pokazywać statystyki, podkreślając, że wspólne działanie wszystkim pomaga – pomaga naszej planecie, naszemu środowisku, ale i najbliższemu otoczeniu. Nie chcemy zapomnieć o użytkownikach, którzy może niekoniecznie są zainteresowani wielkimi losami planety, co dla wielu jest abstrakcyjne. Właściwie to nawet dla tych, którzy wiedzą, co nas czeka to też jest abstrakcja i w życiu codziennym o tym zapominają. Natomiast dużo łatwiej jest zadbać o najbliższe otoczenie i swój komfort. Naszym zadaniem jest połączyć cele ekologiczne z oszczędnością finansową czy aspektami zdrowotnymi. To wszystko razem się przeplata i chcielibyśmy, żeby ta filozofia wynikała z naszego Greencoina. 

Czy aplikacja ma mieć docelowo zasięg ogólnopolski?

Jak myślę o Grencoinie i jego możliwym rozwoju, to chciałabym bardzo, abyśmy rozwijali się mniej więcej tak, jak projekt Jak dojadę, które zaczęło się od jednego miasta, a następnie objęło wiele innych. 

Ograniczeniem jest to, że jesteśmy jednak projektem badawczym i nie możemy sobie pozwolić na to, żeby zaburzyć ten proces nadmiernym rozszerzaniem systemu na starcie. Chcielibyśmy stworzyć sieć partnerów, którzy będą współpracować ze sobą i wydaje mi się, że najskuteczniej jest to zrobić w jednym miejscu, dobrze opracować tę współpracę, dobrze zbadać potrzeby wszystkich partnerów, zamiast iść od razu w duży projekt, w którym będziemy po łebkach analizować wszystkich współpracujących. 

Skąd bierze się Pani motywacja do działania i tworzenia projektów społecznych oraz miejskich?

Studiowałam gospodarkę przestrzenną na Uniwersytecie Warszawskim i tam byłam inspirowana przez panią dr Iwonę Szumacher, która podsuwała mi różne ciekawe idee. Na początku były planistyczne projekty, które mnie mniej interesowały, choć pamiętam, że jeszcze w licencjacie próbowałam zaprojektować idealny park miejski. To teraz, z perspektywy czasu, wydaje się dość śmieszne, że wtedy, młoda studentka,  miałam taki zapał i pomysł zrobienia czegoś idealnego i uniwersalnego. Później pani doktor podsunęła mi tematykę miejskich krajobrazów dźwiękowych, w bardzo interesującej dziedzinie, którą chciałam podjąć w swoim doktoracie. Jednak temat ten był wtedy w Polsce zbyt mało znany i nie istniała rozwinięta sieć osób zainteresowanych nim, mimo że jest to temat rzeka. 

Za mną mnóstwo analiz - historii Warszawy, obecnej Warszawy. Patrzenie na miasto przez dźwięki to bardzo interesująca perspektywa, poznaje się miasto od zupełnie innej strony, inaczej się na nie patrzy, a inaczej się go słucha. To była moja największa łączność z miastem podjęta w ramach pracy naukowej, ale osobiście też bardzo lubię miasto. Mieszkam na warszawskim Grochowie i miałam kiedyś zapał, żeby fotografować Grochów taki jakim teraz jest, wspominać, jaki kiedyś był i patrzeć, jak się zmienia. Uwielbiam stare kamienice i nie chodzi jedynie o urodziwe praskie zabytki, które mają za sobą wielkie historie, czasem są to też zwykłe, niepiękne klocki dwupiętrowe, z których odpadają tynki, gdzie pojawia się mech czy graffiti. Taka fascynacja miastem i różnymi, często pozornie brzydkimi aspektami jego życia, gdzieś mocno we mnie tkwi.

Rozmawiała Marta Kupisz - Zespół Rozwoju Innowacji w Samorządach w Departamencie Rozwoju Innowacji PFR

PFR dla Miast
Poprzedni artykuł
Miasto2030: jak dostosować przestrzeń miejską do procesu starzenia się społeczeństwa? Rozmowa z dr Agnieszką Labus
Współpraca miast ze spółkami technologicznymi - szanse i zagrożenia
Następny

Zainteresują Cię również